ale znacznie bardziej zdecydowanie występuje w obronie praw czarnoskórych Amerykanów.
Szkoda, że z zupełnie niezrozumiałego powodu niepowtarzany, więc zapomniany.
To przy tym wielkie widowisko, doskonale opowiedziane przez Edwarda Dmytryka (w oparciu o
porządny scenariusz) i zagrane tak przez trójkę głównych aktorów, jak i Lee Marvina w drugim
planie. No i ta posępna muzyka Johnny'ego Greena - brrr.
Trzeba obejrzeć!
No nie wiem, czy film jest taki zapomniany. Moi znajomi go znają, a ja mam ten film, na dvd, z lektorem i lubię go oglądać. Pozdrawiam.
Klasy ''Przeminęło z wiatrem'' ? Chyba żartujesz. Tego filmu się nie da pobić. Zgłębiałam ostatnio informacje o przyjęciu ''W poszukiwaniu deszczowego drzewa'' i nie odniósł on wielkiego, spektakularnego sukcesu, więc dlaczego miałby to zrobić teraz ? Osobiście lubię Clifta, w przeciwieństwie do Elizabeth, któa mnie irytuje. Jednakże uwielbiam filmy i książki o starym Południu i przy takiej fabule powyższe argumenty mi nie przeszkadzają. Dla mnie solidne 7/10.
Ależ ja tylko napisałam, ze lubię film "W poszukiwaniu deszczowego drzewa" i nic poza tym. A "Przeminęło z wiatrem" to dla mnie klasa sama w sobie i nie do pobicia! Pozdrawiam.
O jej, przepraszam, ta odpowiedź nie była skierowana do Pani, proszę wybaczyć ! Byłam pewna że to nadawca wypowiedzi tak powiedział. Ale zgodzę się, ''W poszukiwaniu deszczowego drzewa'' to naprawdę ładny film. Zresztą uwielbiam stare Południe i wszelkirgo rodzaju sztukę na jego temat. Jeszcze raz proszę wybaczyć moją powyższą wypowiedź, bo jako starsza osoba mogła pani odebrać ją wulgarnie. A tak nawiasem mówiąc, co sądzi Pani na temat ''Nagle zeszłęgo lata''? Osobiście uważam ten film za pionierski. Do tego doskonała obsada - legenda Katharine Hepburn obsadzona wraz z najmodniejszymi gwiazdami tego czasu - Cliftem i Elizabeth. Ostatnio czytałam biografię pani Hepburn, i opowiada ona jak reżyser filmu - Mankiewicz, znęcał się nad Cliftem i Taylor. Szczerze mówiąc zawsze się zastanawiałam dlaczego ludzie tak bardzo łączą Liz z Burtonem - w ostatnich latach swojego życia aktorka wyznawała, żę bardziej od wszystkich swoich mężów kochała Clifta. Chciałabym się dowiedzieć od Pani opini na temat Vivien Leigh, mojej ulubionej aktorki. Wiem że moje opinie względem Taylor mogą zostać odebrane jako trolling i prowokacja. Po prostu mam pewną urazę do Liz. Nigdy nie rozumiałam dlaczego ludzie tak bardzo wyolbrzymiają jej talent, gdy za rogiem jest Gina Lollobrigida czy Doris Day, które nie mogły się poszczyciś rozgłosem jak Elizabeth. Niewątpliwie jednak uosabiała ona postać gwiazdy - przepych, diamenty, futra, kaprysy, uroda - chyba tak sobie wyobrażamy taką osobę. Myślę jednak że warto będzie się przenieść na prywatne wiadomości :).
Serdecznie pozdrawiam
Witaj! Wybacz, że dopiero teraz odpisuję, miałam problemy rodzinne. Naprawdę nic się nie stało! Ja od razu odebrałam Twoją wypowiedź jako skierowaną do poprzednika. Faktem jest, że dla mnie Przeminęło z wiatrem to film jedyny w swoim rodzaju i go oglądam co jakiś czas , choć znam go na pamięć. Ja lubię Elizabeth Taylor i jej filmy. Każdy ma jakieś plusy i minusy, staram się być tolerancyjna, a Liz Taylor była od dziecka taka piękna! Widziałaś film "Lassie wróć", w którym E.Taylor miała ok. 10 lat ? Śliczna dziewczynka. Film "Nagle zeszłego lata" to rewelacja i to pod kilkoma względami. Dużo by o tym pisać. Ja od zawsze byłam kinomanką i w młodości oglądałam wiele filmów z aktorkami, o których piszesz. Teraz mam na dvd wiele filmów z E. Taylor, M.Cliftem, M.Brando, P.Newmanem, G.Peckiem, i innymi gwiazdami tamtych lat. Mam także parę filmów z Vivien Leigh , Sophia Loren i Gina Lollobrigidą. Miło mi, że lubisz moje dawne gwiazdy kina! Pozdrawiam serdecznie.
Widziałam ''Lassie wróć'' i podobał mi się. Co prawda jej rola jest nieduża ( 10 - 15 min ), jej uroda wypadła doskonale. Uważam że Liz była śliczna jak była młodziutka - do 30 lat. Proszę zauważyć, że w ''Kleopatrze'' albo ''Butterfield 8'' ma nieco inne rysy twarzy. Idziemy dalej - parę lat później, latka lecą i mamy rok 1967 - ''Poskromienie złośnicy'' i ''Kto się boi Virginii Woolf ?''. Czarne włosy i ciemne brwi wyciągnęły szybko starość. Taylor należała do grupy kobiet zjawiskowo pięknych w młodości, ale szybko się starzejących. W starym kinie amerykańskim najbardziej urzekła mnie jego całość i spójność, łączące się ze sobą historię, wpływy i przede wszystkim barwne postacie. W czasach złotej, srebrnej, brązowej ery Hollywood wszystko istotnie się ze sobą łączyło. Mam tu na myśli szczególnie jego postacie. Tam każdy z każdym się znał. Tworzyli oni jedną rodzinę, byli spójnością, byli jednym wielkim drzewem genealogicznym. Nie dotyczy może to kina niemego, gdyż wiele gwiazd takich jak Pola Negri, Rudolf Valentino, Blanche Street, Lilian Gish, Mary Pickword, Gloria Swanson odeszło razem z nim. Chociaż taka Greta Garbo czy Joan Crawford z powodzeniem grała i w filmach niemych i w dźwiękowych. Ale jak sama Garbo powiedziała - '' Trzeba zejść ze sceny jeszcze wtedy, kiedy fani Cię kochają ''. Co ciekawe, wtedy aktorzy byli tzw. długowieczni tzn. nie angażowano najmłodszych aktoreczek. Przykładowo Vivien Leigh grając rolę Scarlett O'Hary miała 26 lat, była starsza od Olivii de Havilland, która miała wtedy zaledwie 22 lata. Albo w '' Złodzieju z hotelu '' Grace Kelly partnerował około pięćdziesięcioletni Cary Grant ! Tak, dwudziestopięcioletniej dziewczynie ! Dzisiaj jesteśmy świadkami nowych napływów aktorów, coraz młodszych. To nie chodzi już o pokolenia, ale albo wszystkich już znamy, albo mamy podlotki. A wtedy wszystko było całością. Katharine Hepburn ze Spencerem Tracy, Taylor z Cliftem i Burtonem, Monroe z DiMagioo, Gable z Lombard, Fred Astaire i Ginger Rogers, Flip i Flap ! Wszystko się zakleszczało.
Pozdrawiam serdecznie
to nie starość tylko nadużywanie leków ją zniszczyło a wszystko zaczęło się od urazu kręgosłupa kiedy spadła z konia alkohol też jej urody nie dodał
Jest to film pokroju "Przeminęło z wiatrem" ale o klasę niżej. Mogę dodać, że to tez odwrócone dzieło Flemminga bo trochę mniej koncentruje się na przedstawieniu wspaniałości Południa ale nie powiedziałbym że jest to dzieło tej samej klasy co "Przeminęło z wiatrem", zwłaszcza że to tworzy swoją klasę samą w sobie.
Zgadzam się. Według mnie film sam w sobie bez rewelacji - trochę przydługi i nudnawy, ale dla Taylor i Clift warto obejrzeć.