Jak wyżej. Niby film ten uznaje się za jeden z najgorszych w dorobku Eastwooda i bardzo cofnął rozwój jego aktorskiej kariery. Niemniej, mi się bardzo podobał. Wiadomo, w tamtych czasach wszyscy przywykli do wizerunku Clinta jako człowieka bez imienia, przeszłości, który wszystkie sprawy załatwia rewolwerem. Ta rola jednak nie była gorsza, poza tym nieczęsto jest okazja, by zobaczyć śpiewającego Eastwooda. Poza tym bardzo wesoły musical, chociaż momentami absurdalny, to jednak oglądało się przyjemnie i piosenki były "pod nóżkę", szczególnie rozbawiła mnie piosenka Pastora :) Na ten jeden film Lee Marvin i Clint Eastwood stworzyli świetny, aktorzy duet. Ześwirowany "stary pryk" i młody "gołowąs" uczący się życia i wszystko oprawione w w/w rubaszną, wesołą i ŚPIEWAJĄCĄ fabułę. Polecam :)
'uznaje się za jeden z najgorszych w dorobku Eastwooda' - jeśli tak, jak 'Rewolucję' Pacino, to już nigdy nie uwierzę krytykom, bo chyba oglądali inne filmy, niż ja, tylko tytuł jakoś się pokrywa
Gdybym miał wierzyć krytykom i recenzjom, to bym chyba nigdy nie obejrzał np "Pomaluj swój wóz", "Honkytonk Man" itp. Dlatego film wolę sam obejrzeć, bo (Może się mylę, może nie), ale gdy czytam oceny krytyków, to mam wrażenie, że w większości przypadków są to zwyczajne wypociny frustratów, którzy właśnie w ten sposób zarabiają na życie - wylewając pomyje. Nie mówię tu, broń Boże, o konstruktywnej krytyce i nie generalizuję, ale o tych przypadkach, którzy dostają polecenie - zmieszaj z błotem i potem czytamy takie recenzje.