Zadedykowanie tej słabizny Richardowi Burtonowi to jest po prostu bezczelność. A udział Edwarda Foxa i Laurence Oliviera to profanacja dla dorobku obu wybitnych, przecież, aktorów.
Po kontynuacji udanego filmu z góry spodziewać można się czegoś słabszego. Ale coś takiego?! Film o porwaniu Hessa - niby ciekawy pomysł, niezgorsza obsada, ale ten scenariusz?! Stacja telewizyjna planuje porwanie, po co - żeby zdobyć informacje sprzed 40 lat, później ciągnie się akcja (moim zdaniem o 30 minut za długo), a na koniec okazuje się, że to wszystko było zupełnie bez sensu. Jak oglądanie tego filmu.